Postęp projektu

Postęp projektu

  • Stan BDB
  • Wygląd zewnętrzny
  • Podwozie
  • Zawieszenie
  • Hamulce
  • Swap
  • Odbudowa
  • Wnętrze
  • Stroker

17 maja 2021

Choroby wieku dziecięcego

Odbiór zbliża się wielkimi krokami, choć cały czas termin trochę się przesuwa. Najpierw miał być 21.04, potem 28.04, w końcu 4 maja. Jednak jak się okazało, to dopiero połowa, bo kolejno mieliśmy jeszcze 12.05 oraz 17.05, a teraz stanęło na 24.05 i to jest już data ostateczna. Niestety to normalne, że z takimi potężnymi projektami tak już jest. Zapraszam do poczytania i przekonania się, jakie to niespodzianki potrafią powychodzić, kiedy wszystko wydaje się dopięte na ostatni guzik.


Nie myślcie sobie, że były jakieś mocne niedoróbki, czy coś. Po prostu jest to przedsięwzięcie "trochę" większe niż, powiedzmy, swap na M52B28. Po teoretycznym ukończeniu zawsze pojawia się etap testów i wyłapywania pewnych rzeczy do poprawy. A więc idźmy po kolei.

21.04

Przyjechałem do MGarage w zasadzie tylko obejrzeć auto i się przejechać, bo jeszcze na strojeniu przesunęliśmy odbiór o tydzień. Był to więc ostatni raz, kiedy pojechałem na miejsce Jeepem - na odbiór pojadę pociągiem, ponieważ chcę wracać na kołach.
Przywiozłem też ze sobą kołki i spinki do poprzypinania wygłuszenia maski i plastikowej listewki w bagażniku, co z resztą od razu na miejscu zrobiłem. Wziąłem też ze sobą świeżo skompletowany schowek. Najtrudniejszą rzeczą okazała się wkładka zamka do schowka - ponieważ chciałem mieć możliwość zamykania swoim kluczykiem, musiałem zamówić zestaw naprawczy wkładki. Zestaw taki składa się z 48 okienek - po 6 z numerkami 11, 12, 13, 14 oraz po 6 z 21, 22, 23, 24. Po lewej stronie wkładki wchodzą 3 okienka z numerkami 1x, a po prawej 3 z 2x. Serwis BMW jak zwykle w formie, bo nikt nie potrafił mi udzielić informacji o tym, jaka kombinacja jest odpowiednia dla mojego auta. Po ponad godzinie ciągłego przełączania mnie między działami dałem sobie spokój. Metodą prób i błędów, przy użyciu dorobionego kiedyś kluczyka sam poskładałem wkładkę. Jak się później okazało, wyszło mi to całkiem nieźle i oryginalny kluczyk pasował idealnie.






No dobra, ale wróćmy do stanu auta. Po szybkich oględzinach i rozmowie z MGarage szybko okazało się, że 28 kwietnia może nie być taki realny jak się wydawało. "Awaryjnie" ustaliliśmy jeszcze datę 4 maja, gdyby coś nie wypaliło. Problem był taki, że auto było mi bezwzględnie potrzebne na 7 maja. A więc:
- Generalnie auto działało, ale pojawiła się jakaś nieszczelność i na łączeniu silnika ze skrzynią lekko kapał olej. Jak się potem okazało po rozebraniu, winny był uszczelniać wału. Na szczęście jest to część dostępna w Polsce. To w zasadzie był najpoważniejszy problem, reszta już nie wpływa na układ napędowy.
- Kolejna rzecz to klima. Zabrakło jednego węża żeby móc napełnić układ. Ten temat szybko udało się załatwić dzięki uprzejmości Miker Manufacture Stuff.
- Idąc dalej, natknęliśmy się na problem z czujnikiem poziomu paliwa. Ten zakupiony wcześniej okazał się niepasujący. Teoretycznie można byłoby go puścić do EMU zamiast na zegary, bo w EMU można sobie dowolnie skonfigurować skalę, ale i tak mój sterownik nie został jeszcze podłączony, więc kontroli nad paliwem nie byłoby żadnej.
- Podczas cofania zauważyłem, że w ogóle nie świecą się światła wsteczne. To już jest coś, co dyskwalifikuje 500-kilometrową podróż autem. Na szczęście wystarczyło je podłączyć do skrzyni.
- Zderzak tylny nie wrócił jeszcze z malowania. To również mogłoby zbytnio przyciągać uwagę podczas jazdy, więc bez zderzaka nie ma co myśleć o powrocie.
No i to tyle z poważniejszych rzeczy. Poza tym trzeba jeszcze ustawić geometrię, założyć osłony cewek, które również nie były jeszcze na czas skończone, dokończyć składanie wnętrza i ogarnąć do końca elektronikę. Tak więc czekałem na 28.04/04.05.






Jeśli natomiast o samą przejażdżkę chodzi, to jest bardzo dobrze. Auto wyrywa do przodu przy każdym muśnięciu gazu. Sprzęgło łapie agresywnie, więc trzeba się przyzwyczaić. Auto jest dość trudne i wymagające w prowadzeniu, ale nie jest nie do ogarnięcia. Ogólnie jest to teraz Smoczyca z krwi i kości - i to taka wkurzona. Jestem bardzo zadowolony, bo właśnie taki efekt chciałem osiągnąć.

04.05

Do ostatniej chwili wydawało się, że termin jest realny. Uszczelniacz ogarnięty, światła wsteczne podłączone, ustawione twardości amortyzatorów. Wrażeń dostarczyła jednak klima. Po podłączeniu brakującego węża i nabiciu układu okazało się, że nie działa tak jak powinna. Pierwsza bardzo dziwna rzecz, to podgrzewanie tylnej szyby załączone na stałe. Już to wzbudziło niepokój, jednak to nie koniec. Klima cały czas dmuchała ciepłym powietrzem, niezależnie od ustawienia. Kompresor dało się uruchomić podłączając "na krótko" i działał, więc problem musiał leżeć w sterowaniu. Po przestudiowaniu schematów szybko zaczęło wychodzić na jaw, że coś nie tak jest z przyciskami zespolonymi w jeden element. Niby wyglądały jak trzeba, ale zamiast 10 pinów miały 7... Nie było łatwo to odkryć, ale okazało się, że ten przycisk był od... E36 compacta. Wizualnie jest taki sam, jednak wewnątrz jest zupełnie inny. Na szczęście, jak się potem okazało, po wymianie przycisku klima zaczęła pięknie działać. Niestety termin przepadł, umówiliśmy się więc na 12 maja. Dalej nie była rozwiązana sprawa czujnika poziomu paliwa, zderzak oraz reszta rzeczy.

12.05

Niestety MGarage przekazało mi przykrą wiadomość - żaden zakupiony czujnik poziomu paliwa nie pokazuje prawidłowo. Z braku innych możliwości umówiliśmy się, że w takim razie trudno, na zegarach będzie zawsze wskazówka paliwa leżeć, bo trzeba jednak puścić stan paliwa przez EMU. Bardzo mi zależało na pełnym działaniu zegarów, ale jak się nie ma, co się lubi, to wiadomo. 
Reszta rzeczy ponoć została już domknięta, a puszczenie czujnika przez EMU to kilka godzin, więc przełożyliśmy termin na 17 maja.

17.05

Tutaj następuje zwrot akcji. Nie dawał mi ten czujnik spokoju, więc zacząłem nurkować w Internecie. Dokopałem się do informacji o tym, jak działa seryjny w E34. Otóż podaje on 89 omów na pustym zbiorniku, a 3 omy na pełnym. Ma więc odwrotny sposób działania niż większość europejskich aut, gdzie to na pustym powinien być opór bliski zeru i rosnąć wraz z poziomem. Z takich "malejących" czujników dostępne są w standardzie amerykańskim, jednak tam skala to 240 - 30 omów, a więc pokrywałby się jedynie niewielki zakres. Na szczęście znalazłem odpowiedni czujnik produkcji VDO pasujący prawie idealnie - jego skala to 85 - 2,5 oma. Zamówiłem, jednak dostawa jego to 7 dni roboczych, bo idzie prosto od producenta... Powinien być na 18-19.05, więc już ostatni raz przełożyliśmy odbiór na 24 maja. Skoro wszystko inne jest zrobione, to po prostu jadę i odbieram auto. Jeśli czujnik nie przyjdzie na czas, to trudno. Będę wracać "na czuja", a zamontuję go sobie sam jak przyjdzie. 

Tak więc na razie to tyle. Myślę, że kolejne aktualizacje będą się pojawiać już po odbiorze.

2 komentarze:

  1. Z początku pisałem, że swap na Corvette to słaby pomysł jednakże z biegiem czasu zmieniło się też moje podejście do motoryzacji - pójście pod prąd to była genialna idea. Auto super brzmi, fajnie wygląda i zapewne jeszcze lepiej jeździ. O elektronice nie wspominam bo to kosmos - naprawdę kawał solidnej roboty.
    Szacun :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.